Anna Zabacka – Przystań – NAD NARWIĄ

NAD NARWIĄ

Marii Łapińskiej

Idę leśna drogą
w zieleni wiosny,
obok kępy brzóz,
rzędy olszyn

i dęby o szerokich konarach.

Na piaszczystych łęgach
pola macierzanek, rumianków,
rozchodników,
ani kropli deszczu,
tylko wszechobecny wiatr,
co glebę uboży.

Niebo przegląda się w wodzie
prawie krystalicznej,
w tataraku
pluskające ryby.

W słonecznym powietrzu
chóry ptaków,
głos kukułki
na szczęście.

maj, 2003

Anna Zabacka – Przystań – DO MIECZYSŁAWA

DO MIECZYSŁAWA

Nie spotkaliśmy się na Centralnym
w końcu maja,
a tyle obiecywałam sobie
w drodze powrotnej z rodzinnego domu.

 

Tam wszystko jak w dzieciństwie,
słońce nad ogrodem, nad sadem.
Tylko patrzeć, jak za siądziemy do stołu,
Mama poda kolację,
a Ojciec odmówi wieczorną modlitwę.

 

Jeszcze słyszę Twoje kroki, słowa,
na grobie Rodziców,
znicze, które zapaliłeś
na Wielkanoc
Słońce
pozostawiło na Podlasiu cień.

 

Za wcześnie
wybił dla Ciebie
dzwon.

Warszawa, 8.06.2003

Anna Zabacka – Przystań – Podarunek

PODARUNEK

Joasi

Każde stworzenie ma prawo do wolności

Horacy

Najbardziej delikatne
są owoce morza, choć
świat głębin wychował je
w ciemności.

Przywożę Ci znad Bałtyku muszelki różnej wielkości,
kryształki jantaru,
co od wieków bogacił
ludzi odważnych,
kamienie oszlifowane
przez fale i piasek morski.

Najpiękniejsze połóż
we wschodniej stronie akwarium
Jaszczurce z Tajwanu
niechaj przypomina jej
odległy kraj.

 

Anna Zabacka – Przystań Słowa – ZE WSPOMNIEŃ III

ZE WSPOMNIEŃ

III.

Januszowi

Na stole
kosz z owocami,
obok bukietu
jesiennych kwiatów
we wszystkich kolorach
tęczy.

 

Pod powiekami
rodzinny sad
prawie w dotyku,
stare brzemienne jabłonie
wypielęgnowane ręką ojca,
pochylone przez burze
po jego odejściu.
Matka wygląda przez okno,
wyciera łzy fartuchem,
potem idzie w cień sadu
coraz wolniej i wolniej.

 

Anna Zabacka – Przystań Słowa – ZE WSPOMNIEŃ II

ZE WSPOMNIEŃ

II.

Barbarze

Podlaskie łąki
najczęściej w snach
z wieńcem kaczeńców
nad strumieniem
w dębowobrzozowym zagajniku
w słońcu błękitnej przestrzeni.

 

Lekki wiatr
z litanią wiosen
niebo i ziemię kołysze,
odchodzi i nadchodzi,
przysiada na miedzach
wśród ozimin,
na leśnych polanach
bezsenny jak obłoki.

 

Tylko uklęknąć
w podzięce za dar
życia.