DO MIECZYSŁAWA
Nie spotkaliśmy się na Centralnym
w końcu maja,
a tyle obiecywałam sobie
w drodze powrotnej z rodzinnego domu.
Tam wszystko jak w dzieciństwie,
słońce nad ogrodem, nad sadem.
Tylko patrzeć, jak za siądziemy do stołu,
Mama poda kolację,
a Ojciec odmówi wieczorną modlitwę.
Jeszcze słyszę Twoje kroki, słowa,
na grobie Rodziców,
znicze, które zapaliłeś
na Wielkanoc
Słońce
pozostawiło na Podlasiu cień.
Za wcześnie
wybił dla Ciebie
dzwon.
Warszawa, 8.06.2003